Prolog
PROLOG
Krew.
Śmierć. Walka. I to nieustające poczucie bezsilności. Na ziemiach
Betrix- magicznej krainy znajdującej się w odległym wymiarze poza
ziemskim, rozgrywała się ostateczna walka. Walka której nie można
było wygrać. Została już tylko mała garstka wojowników,
walczących mimo to, że znali już wynik tej walki. Straszliwe
demony otoczyły ich ze wszystkich stron a jad sączył się po
żółtych zębiskach. Piekielne stwory rzuciły się w końcu na
wojowników z wściekłym spojrzeniem. Wydawałoby się że to
koniec, ostateczna walka o wolność przegrana. A jednak. Grupa
rycerzy zauważyła, że ziemia wokół nich zaczyna pękać. W końcu
zauważył to także wróg i z niepokojem zaprzestał swoich
złowieszczych planów. Ziemia zaczęła się przerywać aż w końcu
mała wysepka na której byli obrońcy krainy została oddzielona od
potworów. Zdezorientowane demony rozglądały się i zastanawiały
(o ile pozwalały im na to małe móżdżki) co mogło spowodować
rozstąpienie ziemi. W końcu znalazły swój cel, a dokładniej
cztery cele. W oczach bestii widać było strach i przerażenie. Nie
mogli jednak zareagować, ponieważ nagle zajęli się cali w ogniu a
silny podmuch wiatru i fala wody strąciła ich wszystkich na dno
rozpadliny. Nie wszystkie demony dały jednak za wygraną.
Najpotężniejsze z nich walczyły nadal z wybawcami. Rycerze mieli
już więcej czasu na przyjrzenie się tym, którzy ich uratowali.
Parę metrów od rozpadliny, stały cztery postacie. Nie można było
zobaczyć ich twarzy, ponieważ mieli na sobie peleryny z kapturami,
ale każdy z nich miał inny znak: płomień, drzewo, kroplę i
podmuch wiatru. Już wtedy rycerze wiedzieli, że są to Obrońcy
Żywiołów. Ze względu na posturę, można było wnioskować, że
były to dwie kobiety i dwóch mężczyzn.
-
Zabić! - krzyknął największy demon.
Mężczyzna
(można było tak wnioskować po wzroście) który władał ogniem
wyprostował się. Czuć było przy nim ogromną pewność siebie,
ale także duże doświadczenie i odpowiedzialność.
-
Przygotujcie się. To demony najwyższej rangi, nie będzie łatwo.
Nie możemy pozwolić aby przedostały się na Ziemię przez portal.-
powiedział spokojnym głosem.
Zaczęła
się ponowna bitwa. Bestie rzuciły się na wroga z ogromną siłą.
Wydawałoby się, że magowie będą przegrani w tym starciu, ale
nagle żywioły zaczęły wariować. Potężne tornado, trzęsienie
ziemi, fala wody i płomienie które były wszędzie. To wszystko
natarło na demony, ale one nie dawały za wygraną. Ich twarde ciała
były w dużym stopniu odporne na zaklęcia, więc szanse na
zwycięstwo były wyrównane. Czarodzieje zdecydowali się na potężne
zaklęcie pojednania. Magia obu stron zetknęła się ze sobą. Każdy
starał się przeciągnąć szalę zwycięstwa na swoją stronę.
Jeden z magów przeczuwał, że walka może się nie powieść.
-
Nasze dzieci są w Świątyni Żywiołów.. Zabierzcie ich i Paula i
uciekajcie na Ziemię! - krzyknął wojownik ognia.
Rycerze nie czekając długo wypełnili rozkaz i udali się na Ziemię. Wtedy
magia demonów i czarodziejów wywołała potężną eksplozję. I
znowu śmierć. Znowu krew. Ale walka skończona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz